Na ich żaglach pływają największe jednostki w kraju i na świecie. To dzięki nim morza i oceany przemierzają legendarne polskie żaglowce: Dar Młodzieży, Fryderyk Chopin czy ORP Iskra. Teraz otwarte innowacje sprawią, że będą mogli zarządzać produkcją żagli w jednym zautomatyzowanym systemie. – Dzisiaj nie da się inaczej patrzeć na biznes, bo szukanie możliwości to rozwój. Pozostawanie przy tym, co jest, to stagnacja. Innowacje to w naszym fachu wypływanie na nowe wody – mówi Wojciech Wróblewski z Sail Service Sp. z.o.o.
Przeczytaj naszą rozmowę z cyklu „Otwarta innowacja? Kupuję! Poznaj innowatorów z Sieci Otwartych Innowacji”.
Sail Service to gdańskie przedsiębiorstwo, które produkuje żagle do największych jednostek żaglowych na świecie. Żaglownia specjalizuje się także w osprzęcie jachtowym i konfigurowaniu wyspecjalizowanych akcesoriów żeglarskich. Na rynku są od 34 lat, a pod żaglami Sail Service pływa 67 żaglowców z 23 krajów.
We wrześniu 2020 roku firma skorzystała z grantu na transfer technologii, aby kupić licencję innowacyjnego oprogramowania klasy ERP Enova 365 wraz z modułami CRM, Projekty, Workflow, DMS, Harmonogram zadań od Gdyńskiej spółki XLE.
Redakcja portalu Sieć Otwartych Innowacji: Szycie żagli to sztuka, którą opanowało być może parę tysięcy osób na całym świecie. W Polsce jesteście jednymi z nielicznych, którzy to potrafią. To od Sail Service zależy czy ktoś zyska wiatr w żagle?
Wojciech Wróblewski, prezes zarządu w Sail Service Sp. z.o.o.
Zajmujemy się kompleksowo produkcją żagli i dystrybucją markowego osprzętu jachtowego. Nasze tradycje sięgają lat 50-tych. Wielu z naszych pracowników jest żeglarzami, ja sam mam za sobą sportową karierę żeglarską. To doświadczenie dobrze jest przenieść na biznes. Jeśli producent jest też użytkownikiem, to potrafi zrozumieć oczekiwania swoich klientów i skrócić drogę do skrojonego na miarę produktu.
W naszej branży tak jest, że żeby móc się nią dobrze zajmować, trzeba znać wszystko od podszewki. Nie wszystko da się zautomatyzować, bo nad niektórymi tradycyjnymi wykończeniami żagli pracujemy ręcznie.
SOI: Wobec tego, w jaki sposób kompleksowa technologia, którą pozyskaliście może posłużyć firmie. Czy komputer może podpowiedzieć, jak sprawnie uszyć żagiel?
WW: Sam system informatyczny nie ulepszy technologii żagla. Tutaj potrzebne jest ludzkie oko i doświadczenie, ale można je wspomóc dzięki automatyzacji całego procesu produkcji. Zależało nam na tym, żeby po latach z rzemieślniczego przedsiębiorstwa stać się nowocześniejszą i innowacyjną firmą. System informatyczny Enova 365, który nabyliśmy dzięki grantowi Sieci Otwartych Innowacji, to sposób żeby kontrolować każdy etap produkcji, uprościć przepływ informacji, a wszystkie dane mieć w jednym miejscu. Takie rozwiązanie pozwala nam także na usprawnienie procesu przyjmowania i realizowania zamówień.
SOI: Czy to oznacza, że dzięki technologii da się zwiększyć i przyspieszyć produkcję, a może dodatkowo poprawić jakość?
WW: U nas liczy się terminowość, bo sezon trwa kilka miesięcy. Nadchodzi wiosna i wszyscy chcieliby wodować jednostki po zimowej przerwie. Przychodzą nowi klienci, stali klienci przypominają sobie o osprzęcie, o którym zapomnieli w poprzednim sezonie – a jacht musi być gotowy na wiosnę. Produkcja ma swoją wydajność i dotychczas trochę na wyczucie określaliśmy, ile zamówień damy radę wykonać. Tymczasem we wdrożonym systemie jest algorytm, który wszechstronnie podpowiada, na kiedy zamówienie może być gotowe. Kiedyś mozolnie sumowaliśmy metry żagli do zrobienia: kalkulator, ołówek, tabelka – uciekał cenny czas. Teraz jesteśmy elastyczni. Wiemy, kiedy mamy moce przerobowe i wtedy bierzemy dodatkowe zamówienia.
SOI: Jak to się stało, że technologia pozornie nie związana z żeglarstwem trafiła do Was?
WW: Podpowiedziała nam to zewnętrzna firma doradcza. Na podobnym systemie pracujemy od lat, ale nie na poziomie produkcji, tylko działu handlowego, który zajmuje się sprzedażą osprzętu. Mieliśmy technologię, ale w zupełnie innej dziedzinie naszej działalności. Tutaj chodziło o to, żeby znaleźć znacznie szerszy system, który będzie wpisywał się w nasze potrzeby. Chodzi tutaj nie tylko o automatyzację procesu produkcji, ale całościowe rozwiązanie do zarządzania tym, co tworzymy. Rozrośliśmy się do takiego stopnia, że funkcjonowanie w oparciu o tabelki w Excelu uciekało spod kontroli. Powiedzieliśmy sobie, że potrzebujemy jednego spójnego systemu, tak żeby całą naszą działalność uporządkować. Teraz mamy jeden system w handlu, w księgowości i na produkcji.
SOI: Innowacje to dla firmy czasem wypływanie na nieznane wody, a czasem motor napędowy rozwoju. Zagrożenie czy szansę – co widzicie we wdrożonej u siebie technologii?
WW: To zdecydowanie szansa, bo ta konkretna innowacja będzie dla nas przełomowa. Pozwoli nam między innymi rozbudować sieć naszych dealerów w Europie Zachodniej. Wcześniej to byłoby bardzo trudne do zrealizowania. Lokalne zbieranie zamówień wiązało się z setkami maili, które trafiały do obłożonych pracą handlowców i trudno było opanować aktualne zamówienia. Teraz się to zmieni. W przyszłym roku nasi międzynarodowi przedstawiciele będą już wdrożeni, a zamówienia trafią do wspólnego systemu. To dla nas nowe otwarcie, bo budujemy markę już nie tylko w kraju, ale poza nim.
SOI: Innowacje we współczesnym biznesie to must have. Czym dla Waszej firmy, w Waszej wyjątkowej specjalności, jest taka otwarta innowacja?
WW: Jeśli działa się na samoprzylepnych karteczkach, telefonach i na bieżąco wprowadza się zmiany na życzenie klienta, to łatwo się pogubić. Teraz mamy możliwość zebrania wszystkich informacji w jednym miejscu. Bez takiego narzędzia w dzisiejszych czasach nie ma szans żeby funkcjonować i konkurować na rynku. Szybka reakcja, szybka odpowiedź – tego wymagają klienci. Poza tym małe i średnie przedsiębiorstwa najczęściej nie mają zaplecza żeby własnymi środkami stworzyć oprogramowanie na potrzeby wąskiej, wyjątkowej branży. Chęci to jedno, ale realia to drugie i bez odpowiedniego wsparcia nie wypływa się na szerokie wody.
Nie mamy ambicji żeby być wielką fabryką, która będzie robiła 300tys m2 powtarzalnych żagli jak robią to żaglownie na Dalekim Wschodzie. Tam produkuje się na masową skalę, a my staramy się tego uniknąć. Chcemy być elastyczni, dostosować się do wyjątkowych potrzeb klientów, ale przy tym zachować seryjność produkcji. Mierzymy wysoko, bo chcemy usprawnić sprzedaż internetową, tworzyć konfiguratory żagli i powiązanego z nimi osprzętu. Nie interesuje nas stagnacja, a ciągły rozwój.
SOI: Nie jeden wprawny przedsiębiorca powiedziałby: wystarczy znaleźć innowację i ją wdrożyć. W. praktyce trzeba wiedzieć jak to zrobić i gdzie szukać. Skąd dowiedzieliście się o projekcie SOI?
WW: Podpowiedź przyszła od zewnętrznej firmy doradczej z którą współpracujemy, ale to nasi pracownicy przygotowali cały opis specyfiki działalności. Jako firma pozyskaliśmy specjalną, uszytą na miarę technologię IT, której nie stworzyliśmy sami – ale do gotowego systemu dopisaliśmy takie funkcjonalności, które były dla nas niezbędne. Dlatego pracowali przy tym nie tylko informatycy i doradcy, ale też Ci, którzy na co dzień zajmują się produkcją. Ich doświadczenie pozwoliło zebrać wszystkie potrzeby w jednym miejscu.
SOI: Co wartościowego wynika z waszych doświadczeń przy pracy z projektem SOI?
WW: Mamy doświadczenie, że chociaż programów grantowych jest bardzo wiele, to nie wszystkie są przeznaczone właśnie dla nas. W przypadku projektu Sieć Otwartych Innowacji było zupełnie inaczej. Samo przygotowanie koncepcji otworzyło nam oczy na to, czego faktycznie potrzebujemy i co jest wartościowe dla naszej działalności. Pracownicy Agencji Rozwoju Przemysłu informowali nas na bieżąco o przebiegu procesu i ocenie projektu. Jeżeli chodzi o podpisanie dokumentów, to na pewno nie było klastycznej relacji urzędnik-petent, a zdecydowanie partnerskie relacje. Zwracano nam uwagę na to, co robić żeby wszystko poszło sprawnie. W przeszłości korzystaliśmy z unijnych grantów, ale tylko na zasadzie dofinansowania projektu budowy jednej z hal produkcyjnych. To nasz pierwszy projekt związany z technologią, ale bez wątpienia jest przełomowy.
SOI: Skoro raz się udało i złapaliście swoją falę innowacji, to czy skorzystacie ponownie z takiego projektu? Przecież innowacje powstają na świecie każdego dnia.
WW: Nie da się inaczej patrzeć na biznes, niż przez pryzmat innowacji bo pozostawanie przy tym, co jest, to stagnacja. Na pewno przy następnych okazjach skorzystamy z kolejnych podobnych programów. My złapaliśmy swoją falę innowacji i w tym wypadku zdecydowanie wchodzi się dwa razy do tej samej wody.
SOI: Co można zyskać korzystając z projektu Sieć Otwartych Innowacji i jak przekonać niezdecydowanych?
WW: Dobrym argumentem jest to, że grant to sposób na sfinansowanie tego, co chce się zrobić. Mieliśmy plany, żeby opisywaną technologię wdrożyć samodzielnie. Ale gdy zaczęliśmy rozmowy okazało się, że mamy znacznie wyższe oczekiwania niż planowany budżet. Zupełnie inaczej jest w sytuacji, w której dysponujemy własnym budżetem, a do niego dokładamy unijny grant. Wtedy nawet najambitniejsze plany są możliwe – a my jesteśmy doskonałym przykładem tego, że warto mierzyć wysoko.
„Otwarta innowacja? Kupuję! Poznaj innowatorów z Sieci Otwartych Innowacji” ty cykl wywiadów z przedstawicielami firm MŚP, którzy skorzystali z możliwości dofinansowania zakupu istniejącej technologii. Innowator to nie tylko osoba, która tworzy innowacje. Innowatorami są także ci, którzy wiedzą, jak wykorzystać dostępne innowacje, aby pokonać kolejne ograniczenia życia gospodarczego. Tę rolę spełniają m.in. mikro, mali i średni przedsiębiorcy – kupują wypracowane już nowatorskie technologie, aby wdrożyć je w swojej branży, ulepszyć życie swoich klientów czy usprawnić działanie swojej firmy.
W ramach projektu Sieć Otwartych Innowacji integrujemy ok. 100 takich przedsiębiorców ze wszystkich branż. Kim są? Na czym polega ich działalność? Jak wpadli na pomysł, aby istniejącą technologię wykorzystać w swojej firmie? W jaki sposób zarządzają innowacjami w swoim przedsiębiorstwie? Jak rozumieją innowację i jej rolę w działaniach firmy? Czym jest dla nich otwarta innowacja? Tego dotyczą nasze rozmowy.