Wyobraził sobie przyszłość i trafił w dziesiątkę – setne urodziny Stanisława Lema

Nie był wynalazcą, nie dokonał przełomowych odkryć ani nie zdobył Nagrody Nobla. Był wizjonerem, który przesuwał granice wyobraźni, inspirując konstruktorów i wynalazców. Stanisław Lem nie tylko przewidział współczesne zdobycze techniki, ale też trafnie opisał trendy, które współcześnie rządzą światem technologii. Przykład najsłynniejszego polskiego futurologa pokazuje, że literackie marzenia mogą stawać się rzeczywistością.

To nadzwyczajne, że w połowie XX wieku, gdy moc obliczeniowa najpotężniejszych komputerów na planecie była porównywalna z możliwościami mikroprocesorów, w które wyposażone są współczesne, powszechnie używane ładowarki do smartfonów, ktoś tak trafnie mógł przewidzieć jakimi wynalazkami będzie stał świat przyszłości. Setne urodziny jednego z największych twórców polskiego science fiction są okazją by przypomnieć o jego twórczości. Sejm RP podjął uchwałę, by 2021 rok był rokiem właśnie Stanisława Lema. W następstwie tej inicjatywy, w całym kraju organizowane są warsztaty, spektakle, pokazy, wykłady, konkursy dla artystów czy programistów, takie jak np. Hack4Lem. Powstała także artystyczna aplikacja mobilna SOL.AR.IS, która dzięki trójwymiarowej, wirtualnej rzeczywistości, po kilku kliknięciach na smartfonie, przenosi nas do świata science fiction.

Kiedy w 1955 roku Stanisław Lem publikuje „Obłok Magellana” świat stoi w obliczu zimnej wojny, rozpoczyna się budowa pierwszego na świecie ośrodka startów kosmicznych Bajkonur, a premierę mają rysunkowe filmy Walta Disneya. Światowy postęp techniczny dopiero nabiera rozpędu. Nawet w najodleglejszych snach nikt nie sądzi, że planeta będzie mogła być opleciona niewidzialną siecią komputerowych połączeń, które na zawsze zmienią naukę i postęp technologiczny. Przewiduje to Stanisław Lem, który wprost pisze o rozroście wszelkich urządzeń informatycznych, które doprowadzają do powstania kontynentalnych, a potem nawet planetarnych sieci komputerowych. Warto zaznaczyć, że pierwsze nieśmiałe próby stworzenia sieci komputerowej, nienazywanej jeszcze wówczas Internetem, to lata 70., a pierwszy adres WWW i internetowe przeglądarki mają swój początek w latach 90.

Polak wymyślił świat przyszłości

„Mądrość polega na tym, by zlecić komuś innemu robotę, którą miało wykonać się samemu” – pisał Lem w „Cyberiadzie” i jak przyzwyczaił swoich fanów, słowa zmieniły się w konkretne przedmioty, których używa się współcześnie. Stanisław Lem w „Powrocie z gwiazd”, czyli w 1961 roku, pisał o elektronicznym papierze, czytnikach ksiąg i czymś na wzór tabletów czy readerów. Wspomina także o optonach i lektonach, czyli urządzeniach do czytania książek, które miały funkcję odczytywania tekstu na głos w wybranym tonie i dowolnie wybranym głosem. Gdy Lem pisze o lektonach i ich funkcji czytania na głos, trudno uciec od skojarzeń z audiobookami i podcastami ze współczesnego świata.

Lem w 1955 roku w „Obłoku Magellana” pisze także o niewielkich telewizorach, które dawałyby dostęp do wszelkiej dostępnej wiedzy. Brzmi znajomo? 30 lat później na całym globie wybuchła tele-euforia. Najpierw telefony komórkowe, potem palmtopy, a na koniec tablety i smartfony, których w 2019 roku na świecie było blisko 3,5 miliarda. Każdy z nich jest wyposażony w wyszukiwarkę wszelkiej dostępnej wiedzy, co także znajdziemy w twórczości Lema – tak polski pisarz i futurolog wyobraził sobie to, czym obecnie są wyszukiwarki Google, Yahoo czy Bing. Nazwał je bibliotekami tritonów, gdzie przechowywane są wszelkie dostępne obrazy, książki, tablice czy wykresy. Wujek Google wypisz, wymaluj.

Dr Maciej Kawecki, prezes Instytutu Polska Przyszłości im. Stanisława Lema
Lem był miłośnikiem tego co odległe, ale była to też dla niego pewna forma metafory. Gdyby z miłośnika science fiction stał się wynalazcą, na pewno technologie rozwijałyby się bardziej rozważnie i w oderwaniu od „gadżeciarstwa”. Na pewno stawiałby na rozwój kosmosu.

Przewidział dezinformację

Stanisław Lem zwykł mawiać, że „jeśli istnieje piekło, to na pewno jest skomputeryzowane”. Wizja przyszłości w jego twórczości oparła się nie tylko na rewolucyjnych wynalazkach wykorzystywanych w celach rozwoju społeczeństwa i szeroko rozumianego postępu. Polski twórca wskazuje, że technologia, którą opisuje, może nieść za sobą poważne zagrożenia. Chodzi tu o pojęcie postprawdy i fakenewsów – teoretycznie znane od starożytności, ale dopiero w XXI wieku nabierające znaczenia w społeczeństwie cyfrowym. Lem nie mówi wprost o tych zjawiskach, ale można przypisać ich istnienie „zakazanym myślom, które mogą krążyć potajemnie”. W rozważaniach Lema pada pytanie: „co zrobić tam, gdzie doniosły fakt ginie w powodzi falsyfikatów, a głos prawdy zagłuszony zostaje niesamowitą wrzawą?”.

– Lem stawiał w samym centrum swoich działań człowieka. To on był punktem jego rozważań. Wskazywał, że nigdy nie wolno nam przekroczyć granicy człowieczeństwa. I to humanocentryczne podejście do rzeczywistości spowodowało, że jego literatura przetrwa wieki. Jest uniwersalna, bo w gruncie rzeczy tacy jesteśmy – mówi dr Maciej Kawecki, prezes Instytutu Polska Przyszłości im. Stanisława Lema.

Czy Lem przewidział farmy botów, nieprawdziwe wpisy i ataki hakerskie? – Raczej nie. Ale to jego rozważania pokazują, że przyszłość musi się mierzyć z wyzwaniem dezinformacji i jej ogromnego zasięgu, który w niekontrolowany sposób może prowadzić do poważnych zagrożeń dla całego społeczeństwa.

Iluzja rzeczy i rzeczywistości

Współcześnie, by przenieść się do zupełnie innego, alternatywnego świata, wystarczy smartfon, komputer lub tablet. Do tego aplikacja, która wysyła nas w zupełnie nieznane miejsce i specjalne okulary, by to wszystko zobaczyć na własne oczy. Dzisiaj to rzeczywistość VR, a prawie pół wieku temu Lem nazwał taką technologię Fantomatyką. W „Summa Technologiae” opisano maszynę, zwaną fantomatonem, tworzącą alternatywne rzeczywistości, których nie sposób odróżnić od realnego świata. Różnica polega na tym, że w koncepcji Lema nie ma żadnych wyjść ze świata stworzonej fikcji w świat realny. Dlatego technologia VR, choć bliźniaczo podobna do koncepcji Lema – nadal pozostaje w tyle wobec wizji realnych iluzji, jakie może dawać w przyszłości ta wyjątkowa technologia opisana przez polskiego futurystę. Fenomenem jest to, że Lem przewiduje coś, co na ówczesnym etapie rozwoju technologicznego nie było możliwe do uzyskania.

Paweł Pacek, dyrektor Biura Rozwoju Technologii Agencji Rozwoju Przemysłu
Kiedy Lem pisze o współcześnie znanej technologii VR, świat jest pochłonięty zimną wojną, a dwa wielkie mocarstwa prowadzą zaawansowany wyścig zbrojeń. Można sobie wyobrazić, jak cennym odkryciem mogła być realistyczna symulacja pola walki. Nie był to zapewne VR, jaki dziś znamy, ale jakaś namiastka wykorzystująca znane wówczas systemy optyczne, zjawiska iluzji optycznych, trójwymiar i efekty dźwiękowe. Być może elementem eksperymentów mogły być już maski lub gogle z ekranem w środku – coś, co było poprzednikiem technologii HMD (head-mounted display).

Zapach w formie cyfrowej

Kolejnym przykładem geniuszu pisarza jest tzw. zapis woni, czyli zdigitalizowany zapach. Stanisław Lem wspomina o takim osiągnięciu futurystycznej techniki już w 1955 roku w „Obłoku Magellana”. To w ogromnych sieciowych magazynach wiedzy zwanych tritonami oprócz przechowywanych obrazów, dźwięków i danych miały się znaleźć – zapachy. Chodziło o to, by zapach mógł być zapisany i odtworzony w dowolnym momencie. Dopiero ponad 60 lat po publikacji „Obłoku Magellana” zespół naukowców Google Brain stworzył algorytm, który może identyfikować kilka tysięcy najróżniejszych zapachów z całego globu za pomocą bazy danych, w której umieszczono zapisy struktur molekularnych poszczególnych woni. W tym procesie brała udział sztuczna inteligencja, do której Lem podchodził sceptycznie. Twierdził, że rozmowa z nieczłowieczym partnerem byłaby sposobem na weryfikację inteligencji maszyny. Na jednym z nieformalnych spotkań z fanami swojej twórczości żartował: Bawią mnie te wszystkie sformułowania o inteligencji urządzeń. Bo co to znaczy, że pralka jest inteligentna? Będę mógł z nią porozmawiać o poezji? Światowy rozwój technologii pokazuje jednak, że taka rozmowa, przynajmniej teoretycznie, byłaby możliwa. Co Lem przyjąłby najpewniej z uśmiechem.


Pozostałe artykuły